W barze Siekierezada w Cisnej czarty cisną się nad głowami gości, a widok siekier wbitych w stoły przypomina, że nie dla delikatnych było twarde życie na wyrębie w Bieszczadach. Ślad tu pozostawił Jędrek Połonina, którego niespokojna dusza przywiodła w te doliny. Snuł się przez nie dym z retort i choć dawno rozwiał go wiatr, to z węglarzem można jeszcze porozmawiać choćby na wypale w Radoszycach. Dla dzieci i tak największą frajda pozostanie przejażdżka Bieszczadzką Kolejką Leśną. Starsi tęsknie spojrzą na góry z wieży widokowej na Holicy. Czy ruszą ku szczytom? Oto 5 rzeczy, które musisz zobaczyć w Bieszczadach.
Wypał węgla drzewnego
Dym z retortów snuł się dawniej bieszczadzkimi dolinami, a smolarzy, jak nazywano palaczy węgla drzewnego zatrudnionych przez Bieszczadzkie Przedsiębiorstwo Produkcji „Las”, można było spotkać w aż stu miejscówkach. Wypał na szeroką skalę prowadzono od lat 60. XX wieku, wykorzystując bogactwo lasów bukowych i olchowych. W jednej retorcie mieściło się 10 ton drewna. Uzyskiwano z tego 100 kg węgla drzewnego. Dziś odchodzi się od starej technologii, a retorty i baraki węglarzy znikają z bieszczadzkiego krajobrazu. Najłatwiej je znaleźć w Plenerowym Muzeum Wypału Węgla Drzewnego, przy drodze między Stuposianami a Mucznem, gdzie można też zobaczyć, jak wypalano węgiel przed wprowadzeniem retort, okładając stos drewna darniną i gliną. Aby posłuchać o twardym życiu węglarzy, warto ruszyć na granicę Bieszczadów i Beskidu Niskiego, do Radoszyc, gdzie otwarto żywe muzeum wypały węgla drzewnego „Na Wypale”. Mieszka tu pan Zbyszek, a z pilnowanych przez niego retort wciąż snuje się dym.
Bieszczadzka Kolejka Leśna
Czasem w kłębach pary starej lokomotywy, a czasem tylko z gwizdem elektrowozu, lecz zawsze ku uciesze dzieci i dorosłych, ruszają na trasę kolorowe wagoniki. Kolejką z Majdanu niedaleko Cisnej pojechać można w dwóch kierunkach – za każdym razem tam i z powrotem, z postojem u celu. Wybierając się na zachód dotrzemy do Balnicy pod słowacką granicą, dawnej łemkowskiej wsi, po której została kaplica z cudownym źródełkiem. Na wschodzie celem będzie Dołżyca (kiedyś jechano dalej – do Przysłupia), gdzie przed laty znajdowała się duża ładownia. Właśnie do transportu drewna ponad 120 lat temu położono między bieszczadzkimi wzgórzami wąskie tory i wykorzystywano je do tego celu aż do lat 90. XX wieku. Kiedy transporty ustały, pasjonaci nie pozwolili zniknąć malowniczej ciuchci z bieszczadzkiego krajobrazu. W 1997 roku „westernowe” wagoniki ponownie wyruszyły na trasę. Od maja do października znów pokonują mostki i zakręty, wioząc teraz turystów ucieszonych widokami. Wśród atrakcji wyprawy jest zwiedzanie małego muzeum w Majdanie, a na postoju można kupić proziak z masłem, słodki racuch, czasem słoik leśnych jagód i inne bieszczadzkie smakołyki.
Wieża widokowa na Holicy
Są dwie niesamowite rzeczy w tej wysokiej wieży, która wyrosła całkiem niedawno na Holicy w Paśmie Żukowa koło Ustrzyk Dolnych – piękne widoki i to, że każdy może tu dotrzeć, nawet mama i tato z dzieckiem w wózku spacerowym. Doskonale przygotowano także trasę dla osób z niepełnosprawnościami. Zależnie od kondycji i ochoty wybrać się można na spacer np. z Ustianowej Górnej (2 km leśną ścieżką) lub 4,5-kilometrową wygodną drogą z parkingu między Ustianową a Łobozewem Dolnym. Te okolice kochają narciarze biegowi, a kiedyś z góry podziwiali piloci ze sławnej szkoły szybowcowej. Holica wznosi się na wysokość 761 m n.p.m., natomiast wieża mierzy 30 metrów. Widać z niej Jezioro Solińskie i bieszczadzkie szczyty - Tarnicę, Rawki, Połoninę Wetlińską. Stają się wspaniałym tłem pamiątkowych zdjęć. Z powrotem nie trzeba się spieszyć. U stóp wieży stoi drewniana wiata, jest miejsce na grill. Piknik to dobry pomysł.
Siekierezada
Legendarny bar w Cisnej zapracował na sławę prawdziwie bieszczadzkiego adresu. Rosła ona z każdą rzeźbą i artystą, który zawitał w te progi. Symboliczną też nazwę wybrał dla tego miejsca założyciel Rafał Dominik. Nawiązuje do filmu opartego na prozie Edwarda Stachury i jej bohatera. Pracuje on przy wyrębie lasu w Bieszczadach i choć filmowcy zdjęcia kręcili gdzie indziej, opowieść jak ulał pasuje do surowego życia gór. Do baru, gdzie siekiery sterczą wbite w stoły, wpadali wpierw drwale i smolarze, ludzie Bieszczadu wrośnięci w te lasy, choć często przyjezdni. Pierwszą rzeźbę diabła przyniósł rzeźbiarz Zdzisław Rados i tak zaczęła się w Siekierezadzie wielka parada czortów, które wyglądają teraz z każdego zakątka baru. Wielkie i małe, ze skrzypcami, łańcuchami, rogate i brodate. Robią za drzwi wahadłowe i podtrzymują sklepienie baru. Choć niejedyny to temat tej nietypowej galerii. Swoje rzeźby tu przynosił Janusz Zubow. Wpadał także Jędrek Połonina. Portrety zakapiorów i przyjaciół zdobią więc ściany Siekierezady. Jest i lustro, na którego drugą stronę niejeden próbuje zajrzeć. Zajrzeć też koniecznie trzeba do Garażu Siekierezady, w którym stoją wszelkie ciężarowe i terenowe wehikuły, jakie były na wyposażeniu „bazy leśnych ludzi” – różne „sztudry”, „szewrolety” i „doczki”, pamiętające wojnę zabytki z demobilu. Jest nawet dodge ambulans i International m-2-4, którym jeździł kierownik bazy transportowej zwany Dzikiem – były żołnierz Armii Andersa. Na koniec trzeba dodać, że Siekierezada nazbierała już tyle swoich historii, że Rafał Dominik spisał je w książkach. Post scriptum: dają tu dobrze zjeść.
Kremenaros
W Bieszczadach przede wszystkim zobaczyć trzeba… Bieszczady. Wejść na szlak, poczuć górę pod stopami. Udeptaną ścieżką ruszyć ku połoninom. Tyle ich tu jest. Oblegany jest szlak ku schronisku na Połoninie Wetlińskiej i pod krzyż na Tarnicy. Nie brakuje nigdy turystów na trasie na Bukowe Berdo, sympatią cieszy się Rozsypaniec. Ale są tacy, którzy najbardziej kochają wędrówkę na Kremenaros - Krzemieniec, gdzie zbiegają się granice trzech państw: Polski, Ukrainy i Słowacji. Symboliczny obelisk wyznacza je na niewielkiej polanie wśród drzew. Przypomina, że Karpaty od wieków były domem wielu kultur. Ku niemu wędrujemy przez Małą i Wielką Rawkę, mijając na dole słynną bacówkę. Wielu uważa, że stąd roztaczają się najcudowniejsze widoki w Bieszczadach. Popatrz na trawy pochylane wiatrem i na szybującego przez błękit orlika. Może to Ciebie woła?